sobota, 20 lutego 2016

Ballada o Klaczy z Księżyca

Dobry wieczór jeszcze raz! Z tej strony Matinatron! A oto przed państwem nowy wiersz o tytule "Ballada o Klaczy z Księżyca". O czym jest? O jednej z moich ulubionych postaci z pewnej bajki. Z jakiej? Rozgryźcie to! Zapraszam do czytania i komentowania!!

Ballada o Klaczy z Księżyca


Kiedyś była siostrze równa
Razem z siostrą moją
Ale okazałam się durna
Prawdą, Celestia jest ich księżniczką drogą
Byłam w jej cieniu
Mówili w jej imieniu
Odczuwałam smutek
Także zazdrość
Powiedziałam dość
Czułam w sobie złość
Słońce dzisiaj nie wstało
Księżyca piękno górowało
Głupia siostra chciała bym ustąpiła
Moja duma odmówiła
Tak samo ja
Me wnętrze otoczył mrok
Obudził się we mnie zły smok
Byłam już ukończona
Rola rozpoczęta
Chciałam władzy
Wiecie o tym moi drodzy
Użyła harmonii mocy
I wygnała mnie na symbol nocy
Millenium minęło
Jej światło zniknęło
Ukazałam się mym poddanym
Było im doświadczyć dane kąpać się w blasku mym
Woleli Słońce
Nie obchodziło mnie to
Lecz spodziewałam się tego
Jedna z nich znała imię me
Oczywiście nie zamiary te
Wystrzelili na mnie światła strażnicy
Nie robiło mi to różnicy
Ugięli się szybko
Jako dym zwiałam prędko
Ruszył pościg
Szóstka to nośnik
Poddałam ją próbie
Przeszła w skrócie
Dotarła do zamku naszego
Bardzo dawnego
Tam spotkałam jedną szóstą
Wyzwała mnie na pojedynek
Krótko wykorzystałam wypoczynek
Na nią szarża ruszyła
Aczkolwiek ostrożnie kroczyła
Zniknęła nagle
Oszukała mnie podle
Odwróciłam się
Harmonie ona przywrócić śmie
Pojawiłam się obok niej
Kopytami stłukłam sfery
Zdeptałam morale jej
Przybyły członki reszty
Zrobiły coś, czego się nie spodziewałam
Obudziły magię
Powstrzymać nie mogłam
Harmonii ramię
Dosięgnęła mnie
Czuła jak mnie tnie
Przecina duszą mą
Upadłam hańbiąco
Wszyscy wspomnieli mnie drwiąco
Byłam już tylko niegroźnym wspomnieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz